- 1 kilogramowy świeży sandacz ( mogą bić filety)
- 2 szklanki oleju roślinnego do głębokiego smażenia
- 1 łyżeczka soli
- ½ szklanki obranych ząbków czosnku
- 8 długich papryczek chili
- ½ szklanka pasty tamaryndowej
- ¼ szklanki cukru palmowego
- 2 łyżki tajskiego sosu rybnego
- garść liści kolendry
Zmieszaj pulpe tamaryndową z gorącą wodą i palcami rozgnieć do uzyskania pasty, wybierz pestki.
Umyj wypatroszoną rybę i natrzyj ją solą i zrób 3-4 ukośne, głębokie nacięcia na obu stronach ryby.
Usmaż rybę na woku w głębokim tłuszczu (na średnim ogniu) aż będzie chrupiąca i zrobi się złota (około 5-6 minut na każdą stronę). Odłóż rybę na talerz. Przelej 1/4 szklanki oleju z woka do osobnego naczynia, posłuży do zrobienia pasty, resztę wylej. Dodaj odlaną część oleju z powrotem do woka. Usmaż na średnim ogniu czosnek i chili aż poczujesz ich aromat. Smaż ciągle mieszając (czosnek nie może się przypalić, nie powinien zbrązowieć i być chrupiący a jedynie lekko się zabrązowić i być ciągle miękki). Jeżeli czosnek się przypali, niestety trzeba zacząć od początku bo danie nie wyjdzie.
Kiedy czosnek z chili będą już gotowe, dodaj wodę tamaryndową, cukier palmowy i sos rybny. Doprowadź do wrzenia i gotuj przez 1-2 minuty, ciągle mieszając.
Polej rybę sosem i posyp kolendrą.